NASK: Nie współpracujemy z reżimem na Białorusi

NASK odrzuca oskarżenia blogerów i dziennikarzy"Gazety Polskiej Codziennie". Zarzucają oni operatorowi, że pomaga reżimowi Łukaszenki w kontrolowaniu internetu na Białorusi, a nawet że udostępnia serwer białoruskiemu KGB. NASK zapewnia, że to pomówienia, o które wytoczy proces sądowy "Gazecie Polskiej Codziennie".

Białoruską domenę .by kontroluje Centrum Operacyjno-Analityczne (OAC), od 2010 roku bezpośrednio podporządkowane prezydentowi Białorusi, Aleksandrowi Łukaszence. Ma ono stały dostęp do bazy abonentów operatorów telekomunikacyjnych oraz może prowadzić czynności operacyjno-śledcze na terenie Białorusi. Działania OAC krytykują białoruscy opozycjoniści opisując przypadki internetowych ataków na witryny przeciwne reżimowi.

Jak to działa?

Serwer arwena.nask.waw.pl jest zapasowym serwerem DNS dla rozwiązywania nazw domenowych w internecie. Jest to jeden z sześciu serwerów secondary dla domeny .by. Zgodnie z protokołem DNS dla każdej domeny krajowej (ang. Country Code Top Level Domain) w Internecie istnieje jeden podstawowy serwer nazw podlegający narodowemu rejestrowi domen oraz co najmniej jeden zapasowy serwer nazw. Wszelkie zmiany w domenie krajowej dokonywane są przez rejestr na serwerze podstawowym. Zmiany te są propagowane mechanizmami DNS na serwery zapasowe.

Jeden z serwerów zapasowych dla białoruskiej domeny .by utrzymuje NASK. Chodzi o serwis arwena.nask.waw.pl, o czym poinformował na swoim blogu Andrzej Bartosiewicz, do marca 2010 r. dyrektor Działu Domen w NASK. Według prawicowego dziennika "Gazety Polska Codziennie", który podjął ten temat za Bartosiewiczem, z serwerów NASK korzysta także białoruskie KGB.

Zobacz również:

  • NASK przetestuje nową polską technologię kwantową

Przedstawiciele NASK, twierdzą, że nie tylko nie współpracują z reżimem Łukaszenki, ale nawet wspierają rozwój społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi. NASK świadczy usługi zapasowego serwera DNS dla Białorusi od początku istnienia Internetu w tym kraju. "Obecność w Polsce tzw. zapasowego serwera dla domeny białoruskiej ma historię sięgającą początków lat 90. ubiegłego wieku. W tamtym okresie prezydentem Białorusi był Stanisław Szuszkiewicz, historyczny inicjator rozwiązania ZSRR w 1991 r., jeden z ojców niepodległej Białorusi" - tłumaczy Radosław Musiał, rzecznik prasowy NASK.

Co powinien zrobić NASK?

W utrzymywaniu przez NASK zapasowej kopii domeny .by na swoich serwerach nie doszukiwałbym się niczego więcej niż zaszłości historycznej. Jest to przysługa powszechna między operatorami domen, ale tak jak nie powinniśmy robić przysług Korei Północnej czy spamerom z Russian Business Network, tak i NASK powinien rozważyć usunięcie tej kopii.

Piotr Krawczyk, ipsec.pl

W tym pionierskim okresie internetu bardziej zaawansowane pod względem budowy sieci kraje pomagały państwom na początku prac. Dotyczyło to w szczególności sieci akademickich. "NASK był zaangażowany w tego typu inicjatywę w odniesieniu do sieci akademickich na Ukrainie i Białorusi. Inicjatywa ta była zapoczątkowana i współfinansowana przez Techniczny Uniwersytet w Wiedniu. W ramach ówczesnej inicjatywy powstały łącza internetowe Warszawa - Lwów, Warszawa - Mińsk oraz Wiedeń - Warszawa. Częścią usługi dołączenia danej sieci (ukraińskiej czy białoruskiej) było świadczenie przez jeden z serwerów należących do NASK usługi tzw. secondary name server" - mówi Radosław Musiał.

NASK odniósł się także do stwierdzeń jakoby współpracował z KGB. "Świadczenie przez jeden z serwerów należących do NASK usługi tzw. secondary name server w żadnym wypadku nie oznacza, że instytut udostępnia swoje serwery odpowiedzialnym za dławienie opozycji białoruskim służbom specjalnym" - mówi Radosław Musiał. Według niego nawet gdyby reżim Łukaszenki odciął białoruskim internautom dostęp do podstawowego serwera, to mogliby przez jakiś czas korzystać z serwisu DNS utrzymywanego przez NASK. "Powyższa informacja jasno wskazuje, iż działania NASK nie tylko nie przyczyniają się do tłumienia wolności słowa i ograniczania swobód, ale mogą mieć istotny wpływ na poszerzanie sfery wolności w kraju naszych sąsiadów. Z tych samych powodów z terytorium Polski nadawany jest program Biełsat TV, kanał telewizji satelitarnej w języku białoruskim i z tych samych powodów wiele czasopism i książek dla Białorusinów drukowanych jest w naszym kraju" - zauważa Musiał.

Część ekspertów uważa, że NASK powinien przestać świadczyć usługę secondary name server, a w zamian zaoferować darmowy hosting dla opozycji, która nie korzysta z domeny .by, ale raczej z adresów z końcówką .org lub .eu. NASK nie zamierza sam wyłączać serwera, ale nieoficjalnie jego przedstawiciele przyznają, że OAC sam może zrezygnować z zagranicznych usług secondary name server.

Oświadczenie NASK w skrócie
  • Znajdujący się w NASK serwer jest zapasowym serwerem dla domeny .by. i jednym z sześciu istniejących serwerów zapasowych dla tej domeny.
  • Istnienie serwerów zapasowych ma umożliwić korzystanie z zasobów Internetu w razie awarii systemu podstawowego.

  • Rozwiązanie, o którym mowa istnieje od początku lat 90. i związane jest z wzajemną pomocą państw tworzących wtedy podstawy internetu.

  • NASK nie współpracuje z żadnymi służbami specjalnymi białoruskiego państwa.

  • Działania NASK nie tylko nie przyczyniają się do tłumienia wolności słowa i ograniczania swobód, ale mogą mieć istotny wpływ na poszerzanie sfery wolności w kraju naszych sąsiadów. Dlatego też tym bardziej niezrozumiałe są intencje (Gazety Polskiej Codziennie - red.), których konsekwencją może być wyłączenie tego serwera.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200