Firma 2.0...nie tak szybko
- Dorota Konowrocka,
- 12.02.2008
Firmowe blogi, wiki, RSS, serwisy społecznościowe, czyli krótko - Web 2.0 w firmie. Teoretycznie to wszystko jest możliwe i nawet tu i ówdzie istnieje, ale by upowszechnić się na większą skalę, wymaga rozluźnienia kontroli w przedsiębiorstwie.
Firmowe blogi, wiki, RSS, serwisy społecznościowe, czyli krótko - Web 2.0 w firmie. Teoretycznie to wszystko jest możliwe i nawet tu i ówdzie istnieje, ale by upowszechnić się na większą skalę, wymaga rozluźnienia kontroli w przedsiębiorstwie.
Powolna akceptacja Web 2.0 w firmach to zapewne także efekt poglądu, że firmy są po to, aby przynosić zysk, a nie by pracownicy mogli miło w nich spędzić czas. W tym miejscu podniosą się głosy oburzenia. Jak to, a gospodarka oparta na wiedzy; a społeczeństwo informacyjne; a kapitał intelektualny, dla którego rozwoju komunikacja to podstawa, a zatem utrudnianie komunikacji i ograniczanie inicjatywy oddolnej to nóż wbity w plecy przedsiębiorstwa opartego na wiedzy? Fizyczna obecność w miejscu pracy to przeżytek, a wirtualne zespoły potrzebują wirtualnych narzędzi, narzędzi nowoczesnych, z których nowe pokolenie korzysta sprawnie i bez zahamowań, a stare - w szczególności reprezentowane przez skostniałych szefów działów IT i jeszcze bardziej skostniałych dysponentów informatycznych budżetów - nie chce wprowadzić, bo jest zacofane i zapewne złośliwe!
to planowany stopień - w skali od 1 do 10 - wykorzystania rozwiązań Enterprise 2.0 w europejskich przedsiębiorstwach.
Z kolei z raportu opublikowanego pod koniec roku przez Forrester Research wynika, że szefowie działów IT w dużych firmach, którzy do tej pory opierali się wprowadzeniu technologii Web 2.0, zaczną dodawać je do listy priorytetów w 2008 r. Innymi słowy, biznes zaczyna się uginać pod fenomenem naszej-klasy, licząc na to, że ludzie, którzy chcą odświeżać kontakty ze szkoły, z równym entuzjazmem zabiorą się do budowania kontaktów we własnej firmie, a twórcy Wikipedii przystąpią do tworzenia firmowych zasobów wiedzy. Wystarczy dać im odpowiednią technologię, a ta jest przecież dostępna od dawna.
Głos sceptyków
Tom Davenport, jeden z najbardziej współcześnie znanych teoretyków zarządzania, schładza entuzjazm. Jest on zdania, że Enterprise 2.0 nie jest niczym nowym, a filozofia ta nie ma szczególnych widoków na powodzenie w większości firm, a tam, gdzie zostanie wdrożona, nie wpłynie znacząco na to, co naprawdę interesuje menedżerów i szefów przedsiębiorstw, a więc zysk i efektywność biznesową.
Prof. Andrew McAfee z Harvard Business School, autor terminu Enterprise 2.0, ocenił stan rozwoju tego typu rozwiązań następująco - świadomość zagadnienia na piątkę, dojrzałość technologii na pięć minus, a rezultaty wdrożeń na... trzy. Jedną z przyczyn słabych rezultatów jest ponoć "brak wystarczającej liczby studiów przypadku i benchmarków", co z kolei wynika z ograniczeń związanych z udostępnianiem tego rodzaju informacji przez firmy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to tylko część prawdy. Dlaczego Web 2.0 nie chce działać w firmie?
Nudne intranety
to stopień - w skali od 1 do 10 - wykorzystania rozwiązań Enterprise 2.0 w europejskich przedsiębiorstwach.
Web 2.0 i intranety, które nie są redagowane "z góry", lecz "z dołu", opierają się na milczącym założeniu, że każdy w organizacji dysponuje wartościowymi informacjami, którymi mógłby się podzielić. O tym, że jest to założenie rewolucyjne, można się przekonać, analizując wraz z autorem wspólną charakterystykę istniejących od lat firmowych intranetów: sformalizowanych, poddanych odgórnej kontroli, wykorzystywanych do przesyłania informacji "z góry na dół", zestandaryzowanych i wciśniętych w ramy narzuconej klasyfikacji tematów, bezosobowych, pozbawionych obecności tematów niszowych interesujących dla wąskiej grupy specjalistów i ze wszystkich tych powodów zwyczajnie nudnych.
Intranety były i często nadal są po to, by informować - o wynikach firmy, przesłaniu prezesa i menu firmowej kantyny, a nie po to, aby prowadzić dialog z pracownikami. I nawet, jeśli zaczyna się to zmieniać, siła przyzwyczajeń jest przytłaczająca i - choć na pewno miło byłoby pisać artykuły o rozwoju Web 2.0 w firmach - to nie wydarzy się to w ciągu roku czy dwóch. Tam, gdzie kultura organizacyjna jest sprzyjająca, pracownicy współpracowali ze sobą, wykorzystując do maksimum możliwości Microsoft Exchange czy Lotus Notes na długo przed tym, zanim pojawiły się wiki, blogi i serwisy społecznościowe. Tam, gdzie nie współpracowali, Web 2.0 nic nie zmieni.
- wiki, blogi, RSS
- wyszukiwarki umożliwiające przeszukiwanie pełnotekstowe
- społeczne zakładki stosowane do oznaczania zawartości i budowania folksonomii
- oprogramowanie umożliwiające zbiorowe planowanie
- narzędzia pozwalające na tworzenie sieci społecznych
- serwisy łączące treści pochodzące z różnych źródeł
- rynki prognoz na potrzeby przewidywania przyszłych zdarzeń i identyfikacji ryzyka